-O proszę, Katherine. Znowu się spotykamy.
-Harry daj jej spokój- odezwał się Louis.
Harry podszedł do mnie i przygwoździł mnie do szafki swoim ciałem.
-Słuchaj mała...
-Nie nazywaj mnie tak.
-Będę do ciebie mówił jak tylko mi się podoba.
-Odwal się.
-Twoja mama taka wyszczekana nie była.
Walnęłam go w szczęknę na co lekko się skrzywił.
-Nie mam zasady, że nie bije dziewczyn więc uważaj.
-Uważaj to lepiej ty, jeszcze pożałujesz tego co zrobiłeś.
-Ojoj, dziewczynka mi grozi.
-Harry dość.
-Słuchaj mała, nikt nie będzie mi rozkazywał a już zwłaszcza ty. Twoja siostra ma mi coś przywieś. A wiesz dlaczego? Bo sam ją tam wysłałem. A i lepiej było by dla ciebie gdybyś tamtego wieczoru posłuchała Arii i nie schodziła na dół.
-Skąd o tym wiesz?
- Dużo osób jest w moich gangu, nawet nie wiesz jak wiele. Oni cię otaczają. Aria i Noemi to jedne z nich. Jak wróci siostrzyczka poproś ją żeby ci powiedziała za co zabiłem waszą mamę.
-Nienawidzę cię.
Jeszcze raz dostał ode mnie w szczękę na co odleciał trochę do tyłu, ja miałam trochę czasu żeby uciec z jego małej pułapki.
-Jeszcze się z tobą policzę mała.
-Zobaczymy Styles.
Ten człowiek pożałuje tego co zrobił. Wciągnął w to Noemi i Arie. Zabije gościa. I nawet wiem jak.
* 3 dni później*
Dzisiaj wraca moja kochana siostrzyczka. Gdy z nią rozmawiałam mówiła, że nie chce mi robić problemu i żebym po nią nie jechała. Jednak ja wiem, że ona ma sprawę do załatwienia z Harrym. Dobra trzeba się szybko zbierać, ubrałam się w krótkie spodenki, kamizelkę, dłuższe buty i hm... strój kąpielowy. Nie jest on z takiego materiału jak inne stroje. Ale wracając, wzięłam moje ulubione okulary, włosy związałam w niedbałego koka na czubku głowy i pobiegłam do samochodu. Wstąpiłam jeszcze żeby go zatankować i pojechałam prosto na lotnisko. Gdzie ona jest? Samolot miał wylądować 10 minut temu. Zaczynam się denerwować.
-Kat?
-O Noemi, już zaczynałam się martwić.
-Ale miałaś po mnie nie przyjeżdżać.
-Wiem, że jesteś w gangu Stylesa.
-Nie będziemy tutaj rozmawiać, chodź do samochodu.
Otworzyłam mój samochód i siadłam na miejsce kierowcy.
-A więc gadaj o co w tym chodzi.
-Tak jestem w tym gangu i wyprzedzam twoje pytanie. Wiedziałam, że on chce zabić mamę.
-Dlaczego go nie powstrzymałaś?
-Słuchaj Kat, nie chciałam żebyś straciła też mnie. Nie chcesz chyba nie mieć nikogo kto by cię wspierał?
-No może i masz racje, ale wiesz jak mi było ciężko przez te dwa tygodnie?
-Na którym cmentarzu ją pochowali?
-W kostnicy. Czekałam na ciebie.
-Aż dwa tygodnie?! Wiesz jak to będzie śmierdziało?
-No cóż, ty ją przebierasz nie ja.
-Dzięki.
W tym momencie dostałam SMSA.
-Noe, zobacz kto to.
-A to tylko z sieci.
-Pokaż mi.
-Nie ma po co patrzeć.
-Pokaż mi ten telefon.
Szatynka oddała mi mojego białego i'phona.
-Od sieci powiadasz?
Niemal natychmiast odpisałam.
-Nie ma mowy, nigdzie nie idziesz. A jeśli to będzie ktoś gangu Harrego?
-To trudno. Będę musiała go zabić.
-CO?!
-Planuje zemstę. A ty masz mi w tym pomóc.
-Jak?
-Wprowadzisz mnie do gangu.
-Ale to jest niebezpieczne. Dragi, wyścigi, alkohol i strzelaniny. To nie
dla ciebie.
-A dla ciebie to niby tak?
-Ja jestem starsza.
-O rok. Oni też są starsi o rok, a jest tam jeszcze Aria. Myślisz, że tego też mi nie powiedział? Co mu wieziesz?
-Kat, proszę nie mieszaj się w to.
-A właśnie, że będę się w to mieszała. Masz mnie w to wprowadzić.
-Ale coś im zrobisz. Oni są dla mnie jak rodzina.
-Dobra. Ale to nie zmienia faktu, że masz mnie wprowadzić skoro i tak jestem już w to zamieszana.
-Niech ci będzie. Zaniesiesz im tą torbę.
-Co w niej jest?
-Narkotyki, a co innego?
-Aż tyle?
-Uwierz, to i tak mało w porównaniu do tego co kiedyś będziesz przemycała. Więc tak, mnie zwieź do domu, a ty jedź na Slough Street 531.
Podjechałam pod dom, Noe szybko wyskoczyła i tyle ją widziałam. Teraz przede mną wielka misja. Hm.. ta ulica jest jedną z najbogatszych ulic w Londynie. Dziwne. To chyba ten dom. Wyszłam z samochodu, zamknęłam go i kluczyki włożyłam do torebki. Zadzwoniłam dzwonkiem i usłyszałam melodie jak w jakimś kiczowatym serialu. Po chwili był tylko chrzęst otwierania zamka w drzwiach.
-Katherine? A gdzie jest Noemi?
-Jest w domu. Przysłała mnie.
-To Noemi? Ach to ty mała, masz torbę?
-Mam Harry.
Podałam mu torbę pełną prochów i nie wiadomo czego jeszcze. Już miałam wychodzić gdy usłyszałam:
-Mała, wejdź.
-Po co?
-Żeby się w kotka i myszkę pobawić. Niby nie blondynka, a jednak.
-Nigdy nie byłam w to za dobra, przesuń się jak mam wejść?
Przepuścił mnie. Weszłam w głąb pokoju i usłyszałam śmiechy 4 innych osób. Prowadził mnie Louis, a Harry gdzieś zniknął. Siedzieli na kanapie z jakąś dziewczyną. Podeszłam do nich bliżej. To była Aria.
-Em... Kat... Co ty tutaj robisz?
-Przywiozłam torbę, która przyleciała z Noemi. A z tobą muszę jeszcze pogadać. Dwa tygodnie mnie unikasz.
-Nie unikam cię. Cały czas siedzę u chłopaków.
-To rzeczywiście mnie nie unikasz.
-Ach, mała zapomniałem się zapyta. Kiedy pogrzeb?- zapytał ze złośliwym uśmiechem Styles.
Moje pięści tylko czekały aż zetknął się z jego twarzą.
-Harry skończ- powiedział Liam.-Ona ma już dosyć i nie chce żebyście się wszyscy pozabijali.
-Wszystkie sprawy związane z pogrzebem załatwia twoja pracownica.
-Nie tylko pracownica.
-Jak to?
-Powiedzmy, że jest moją ulubienicą.
Już miałam rzucić się na bruneta gdy Louis mnie odciągnął.
-Nie warto.
Lekko się uspokoiłam.
-Więc... Gramy na Play Station?-zapytał Liam
-A w co?- odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
-Fifa 13. Grasz z nami?
-Pewnie.
-To dziewczyna ona nie da rady- powiedział z tym cholernym uśmiechem Harry.
-A żebyś się nie zdziwił. Przesuń się Niall.
-Proszę nie zaszkodzi.
-Tobie też nie.
-Zadziorna. Lubię takie.
Udawałam, że tego nie słyszałam, a blondyn zdążył się już podsunąć. Wzięłam pada i po chwili razem z Harrym graliśmy w Fife. Loczek zdecydowanie przegrywał. W ostatnie dwie minuty ,,kondycja,, chłopaka polepszyła się, ale nie na tyle żeby ze mną wygrać.
-Haha przegrałeś z dziewczyną i jak się czujesz ?
Teraz to ja mogłam nad nim górować.
-Zamknij się.
-Oojojjoj mały chłopczyk się zdenerwował? -śmiałam się szyderczo przykładając nacisk na mały.
-Zamknij się powiedziałem. To mój dom, więc wynoś się stąd!
Chwile się na niego patrzyłam, zresztą tak jak inni byłam zszokowana tą sytuacją. Po chwili chwyciłam moją torebkę i wyszłam, a właściwie wybiegłam. Co za dupek. Usłyszałam za plecami jakieś kroki. Momentalnie się odwróciłam.
-Co chcesz?
-Ojj Kat, on taki nie jest wróć tam.
-Nie zawsze traktuje mnie jak szmate? Aha. Nie będę nigdzie wracała, niech się wali.
-On taki jest nie przejmuj się.
-Nie będę dawała się poniżać Aria i ty dobrze o tym wiesz.
-Patrz, on tu biegnie.
-Nie mam ochoty z nim gadać. Zmywam się do domu.
-Kat no proszę, pogadaj z nim chociaż przez chwilę.
-Nie mam o czy z nim gadać. Nie mam ochoty go słuchać.
-Mała czekaj.
-Spierdalaj Styles.
-Oj czekaj mała.
-Przestań tak do mnie mówić. Nie jestem ,,mała,, mam imię. Brzmi ono Katherine, dla przyjaciół Kat. Ale ty nie jesteś moim przyjacielem.
-Ale mógłbym się postarać i nim zostać?
* 3 dni później*
Dzisiaj wraca moja kochana siostrzyczka. Gdy z nią rozmawiałam mówiła, że nie chce mi robić problemu i żebym po nią nie jechała. Jednak ja wiem, że ona ma sprawę do załatwienia z Harrym. Dobra trzeba się szybko zbierać, ubrałam się w krótkie spodenki, kamizelkę, dłuższe buty i hm... strój kąpielowy. Nie jest on z takiego materiału jak inne stroje. Ale wracając, wzięłam moje ulubione okulary, włosy związałam w niedbałego koka na czubku głowy i pobiegłam do samochodu. Wstąpiłam jeszcze żeby go zatankować i pojechałam prosto na lotnisko. Gdzie ona jest? Samolot miał wylądować 10 minut temu. Zaczynam się denerwować.
-Kat?
-O Noemi, już zaczynałam się martwić.
-Ale miałaś po mnie nie przyjeżdżać.
-Wiem, że jesteś w gangu Stylesa.
-Nie będziemy tutaj rozmawiać, chodź do samochodu.
Otworzyłam mój samochód i siadłam na miejsce kierowcy.
-A więc gadaj o co w tym chodzi.
-Tak jestem w tym gangu i wyprzedzam twoje pytanie. Wiedziałam, że on chce zabić mamę.
-Dlaczego go nie powstrzymałaś?
-Słuchaj Kat, nie chciałam żebyś straciła też mnie. Nie chcesz chyba nie mieć nikogo kto by cię wspierał?
-No może i masz racje, ale wiesz jak mi było ciężko przez te dwa tygodnie?
-Na którym cmentarzu ją pochowali?
-W kostnicy. Czekałam na ciebie.
-Aż dwa tygodnie?! Wiesz jak to będzie śmierdziało?
-No cóż, ty ją przebierasz nie ja.
-Dzięki.
W tym momencie dostałam SMSA.
-Noe, zobacz kto to.
-A to tylko z sieci.
-Pokaż mi.
-Nie ma po co patrzeć.
-Pokaż mi ten telefon.
Szatynka oddała mi mojego białego i'phona.
-Od sieci powiadasz?
Niemal natychmiast odpisałam.
-Nie ma mowy, nigdzie nie idziesz. A jeśli to będzie ktoś gangu Harrego?
-To trudno. Będę musiała go zabić.
-CO?!
-Planuje zemstę. A ty masz mi w tym pomóc.
-Jak?
-Wprowadzisz mnie do gangu.
-Ale to jest niebezpieczne. Dragi, wyścigi, alkohol i strzelaniny. To nie
dla ciebie.
-A dla ciebie to niby tak?
-Ja jestem starsza.
-O rok. Oni też są starsi o rok, a jest tam jeszcze Aria. Myślisz, że tego też mi nie powiedział? Co mu wieziesz?
-Kat, proszę nie mieszaj się w to.
-A właśnie, że będę się w to mieszała. Masz mnie w to wprowadzić.
-Ale coś im zrobisz. Oni są dla mnie jak rodzina.
-Dobra. Ale to nie zmienia faktu, że masz mnie wprowadzić skoro i tak jestem już w to zamieszana.
-Niech ci będzie. Zaniesiesz im tą torbę.
-Co w niej jest?
-Narkotyki, a co innego?
-Aż tyle?
-Uwierz, to i tak mało w porównaniu do tego co kiedyś będziesz przemycała. Więc tak, mnie zwieź do domu, a ty jedź na Slough Street 531.
Podjechałam pod dom, Noe szybko wyskoczyła i tyle ją widziałam. Teraz przede mną wielka misja. Hm.. ta ulica jest jedną z najbogatszych ulic w Londynie. Dziwne. To chyba ten dom. Wyszłam z samochodu, zamknęłam go i kluczyki włożyłam do torebki. Zadzwoniłam dzwonkiem i usłyszałam melodie jak w jakimś kiczowatym serialu. Po chwili był tylko chrzęst otwierania zamka w drzwiach.
-Katherine? A gdzie jest Noemi?
-Jest w domu. Przysłała mnie.
-To Noemi? Ach to ty mała, masz torbę?
-Mam Harry.
Podałam mu torbę pełną prochów i nie wiadomo czego jeszcze. Już miałam wychodzić gdy usłyszałam:
-Mała, wejdź.
-Po co?
-Żeby się w kotka i myszkę pobawić. Niby nie blondynka, a jednak.
-Nigdy nie byłam w to za dobra, przesuń się jak mam wejść?
Przepuścił mnie. Weszłam w głąb pokoju i usłyszałam śmiechy 4 innych osób. Prowadził mnie Louis, a Harry gdzieś zniknął. Siedzieli na kanapie z jakąś dziewczyną. Podeszłam do nich bliżej. To była Aria.
-Em... Kat... Co ty tutaj robisz?
-Przywiozłam torbę, która przyleciała z Noemi. A z tobą muszę jeszcze pogadać. Dwa tygodnie mnie unikasz.
-Nie unikam cię. Cały czas siedzę u chłopaków.
-To rzeczywiście mnie nie unikasz.
-Ach, mała zapomniałem się zapyta. Kiedy pogrzeb?- zapytał ze złośliwym uśmiechem Styles.
Moje pięści tylko czekały aż zetknął się z jego twarzą.
-Harry skończ- powiedział Liam.-Ona ma już dosyć i nie chce żebyście się wszyscy pozabijali.
-Wszystkie sprawy związane z pogrzebem załatwia twoja pracownica.
-Nie tylko pracownica.
-Jak to?
-Powiedzmy, że jest moją ulubienicą.
Już miałam rzucić się na bruneta gdy Louis mnie odciągnął.
-Nie warto.
Lekko się uspokoiłam.
-Więc... Gramy na Play Station?-zapytał Liam
-A w co?- odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
-Fifa 13. Grasz z nami?
-Pewnie.
-To dziewczyna ona nie da rady- powiedział z tym cholernym uśmiechem Harry.
-A żebyś się nie zdziwił. Przesuń się Niall.
-Proszę nie zaszkodzi.
-Tobie też nie.
-Zadziorna. Lubię takie.
Udawałam, że tego nie słyszałam, a blondyn zdążył się już podsunąć. Wzięłam pada i po chwili razem z Harrym graliśmy w Fife. Loczek zdecydowanie przegrywał. W ostatnie dwie minuty ,,kondycja,, chłopaka polepszyła się, ale nie na tyle żeby ze mną wygrać.
-Haha przegrałeś z dziewczyną i jak się czujesz ?
Teraz to ja mogłam nad nim górować.
-Zamknij się.
-Oojojjoj mały chłopczyk się zdenerwował? -śmiałam się szyderczo przykładając nacisk na mały.
-Zamknij się powiedziałem. To mój dom, więc wynoś się stąd!
Chwile się na niego patrzyłam, zresztą tak jak inni byłam zszokowana tą sytuacją. Po chwili chwyciłam moją torebkę i wyszłam, a właściwie wybiegłam. Co za dupek. Usłyszałam za plecami jakieś kroki. Momentalnie się odwróciłam.
-Co chcesz?
-Ojj Kat, on taki nie jest wróć tam.
-Nie zawsze traktuje mnie jak szmate? Aha. Nie będę nigdzie wracała, niech się wali.
-On taki jest nie przejmuj się.
-Nie będę dawała się poniżać Aria i ty dobrze o tym wiesz.
-Patrz, on tu biegnie.
-Nie mam ochoty z nim gadać. Zmywam się do domu.
-Kat no proszę, pogadaj z nim chociaż przez chwilę.
-Nie mam o czy z nim gadać. Nie mam ochoty go słuchać.
-Mała czekaj.
-Spierdalaj Styles.
-Oj czekaj mała.
-Przestań tak do mnie mówić. Nie jestem ,,mała,, mam imię. Brzmi ono Katherine, dla przyjaciół Kat. Ale ty nie jesteś moim przyjacielem.
-Ale mógłbym się postarać i nim zostać?
Czytasz=komentujesz
Witam was już w drugiej części :) Tam na górze pojawił się dodatek obserwowani. Zapraszam serdecznie do obserwowania mojego bloga :) Aaa i bym zapomniała, podawajcie swoje tt lub aski aby być informowanym o nowych częściach :)strój 2 |
strój 1 |