piątek, 28 lutego 2014

TWO

Minęły dwa tygodnie a ja nadal się z tym nie pogodziłam, cały czas planuje. Praktycznie nie wychodzę ze swojego pokoju od śmierci mojej mamy. Dzisiaj pójdę do szkoły. Nie mogę całe życie się ukrywać. Wstałam i ubrałam się w czarną bluzkę na krótki rękaw, krótkie zdobione spodenki i buty na platformie ( na dole jest zdjęcie ). Dobrałam jeszcze tylko dodatki, uczesałam  i byłam gotowa do wyjścia. Wzięłam kluczyki do mojego ukochanego mercedesa c klasa. Wjechałam na parking szkolny. Wyszłam z samochodu i od razu poczułam na sobie wzrok wszystkich, szepty docierały do moich uszu także gdy szłam przez korytarz. Zobaczyłam go. Jego brązowe loki wszędzie rozpoznam. Zauważył mnie.
-O proszę, Katherine. Znowu się spotykamy.
-Harry daj jej spokój- odezwał się Louis.
Harry podszedł do mnie i przygwoździł mnie do szafki swoim ciałem.
-Słuchaj mała...
-Nie nazywaj mnie tak.
-Będę do ciebie mówił jak tylko mi się podoba.
-Odwal się.
-Twoja mama taka wyszczekana nie była.
Walnęłam go w szczęknę na co lekko się skrzywił.
-Nie mam zasady, że nie bije dziewczyn więc uważaj.
-Uważaj to lepiej ty, jeszcze pożałujesz tego co zrobiłeś.
-Ojoj, dziewczynka mi grozi.
-Harry dość.
-Słuchaj mała, nikt nie będzie mi rozkazywał a już zwłaszcza ty.  Twoja siostra ma mi coś przywieś. A wiesz dlaczego? Bo sam ją tam wysłałem. A i lepiej było by dla ciebie gdybyś tamtego wieczoru posłuchała Arii i nie schodziła na dół.
-Skąd o tym wiesz?
- Dużo osób jest w moich gangu, nawet nie wiesz jak wiele. Oni cię otaczają. Aria i Noemi to jedne z nich. Jak wróci siostrzyczka poproś ją żeby ci powiedziała za co zabiłem waszą mamę.
-Nienawidzę cię.
Jeszcze raz dostał ode mnie w szczękę na co odleciał trochę do tyłu, ja miałam trochę czasu żeby uciec z jego małej pułapki.
-Jeszcze się z tobą policzę mała.
-Zobaczymy Styles.
Ten człowiek pożałuje tego co zrobił. Wciągnął w to Noemi i Arie. Zabije gościa. I nawet wiem jak.
* 3 dni później*

Dzisiaj wraca moja kochana siostrzyczka. Gdy z nią rozmawiałam mówiła, że nie chce mi robić problemu i żebym po nią nie jechała. Jednak ja wiem, że ona ma sprawę do załatwienia z Harrym. Dobra trzeba się szybko zbierać, ubrałam się w krótkie spodenki, kamizelkę, dłuższe buty i hm... strój kąpielowy. Nie jest on z takiego materiału jak inne stroje. Ale wracając, wzięłam moje ulubione okulary, włosy związałam w niedbałego koka na czubku głowy i pobiegłam do samochodu. Wstąpiłam jeszcze żeby go zatankować i pojechałam prosto na lotnisko. Gdzie ona jest? Samolot miał wylądować 10 minut temu. Zaczynam się denerwować.
-Kat?
-O Noemi, już zaczynałam się martwić.
-Ale miałaś po mnie nie przyjeżdżać.
-Wiem, że jesteś w gangu Stylesa.
-Nie będziemy tutaj rozmawiać, chodź do samochodu.
Otworzyłam mój samochód i siadłam na miejsce kierowcy.
-A więc gadaj o co w tym chodzi.
-Tak jestem w tym gangu i wyprzedzam twoje pytanie. Wiedziałam, że on chce zabić mamę.
-Dlaczego go nie powstrzymałaś?
-Słuchaj Kat, nie chciałam żebyś straciła też mnie. Nie chcesz chyba nie mieć nikogo kto by cię wspierał?
-No może i masz racje, ale wiesz jak mi było ciężko przez te dwa tygodnie?
-Na którym cmentarzu ją pochowali?
-W kostnicy. Czekałam na ciebie.
-Aż dwa tygodnie?! Wiesz jak to będzie śmierdziało?
-No cóż, ty ją przebierasz nie ja.
-Dzięki.
W tym momencie dostałam SMSA.
-Noe, zobacz kto to.

-A to tylko z sieci.
-Pokaż mi.
-Nie ma po co patrzeć.
-Pokaż mi ten telefon.
Szatynka oddała mi mojego białego i'phona.
-Od sieci powiadasz?
Niemal natychmiast odpisałam.











-Nie ma mowy, nigdzie nie idziesz. A jeśli to będzie ktoś gangu Harrego?
-To trudno. Będę musiała go zabić.
-CO?!
-Planuje zemstę. A ty masz mi w tym pomóc.
-Jak?
-Wprowadzisz mnie do gangu.
-Ale to jest niebezpieczne. Dragi, wyścigi, alkohol i strzelaniny. To nie
dla ciebie.
-A dla ciebie to niby tak?
-Ja jestem starsza.
-O rok. Oni też są starsi o rok, a jest tam jeszcze Aria. Myślisz, że tego też mi nie powiedział? Co mu wieziesz?
-Kat, proszę nie mieszaj się w to.
-A właśnie, że będę się w to mieszała. Masz mnie w to wprowadzić.
-Ale coś im zrobisz. Oni są dla mnie jak rodzina.
-Dobra. Ale to nie zmienia faktu, że masz mnie wprowadzić skoro i tak jestem już w to zamieszana.
-Niech ci będzie. Zaniesiesz im tą torbę.
-Co w niej jest?
-Narkotyki, a co innego?
-Aż tyle?
-Uwierz, to i tak mało w porównaniu do tego co kiedyś będziesz przemycała. Więc tak, mnie zwieź do domu, a ty jedź na Slough Street 531.
Podjechałam pod dom, Noe szybko wyskoczyła i tyle ją widziałam. Teraz przede mną wielka misja. Hm.. ta ulica jest jedną z najbogatszych ulic w Londynie. Dziwne. To chyba ten dom. Wyszłam z samochodu, zamknęłam go i kluczyki włożyłam do torebki. Zadzwoniłam dzwonkiem i usłyszałam melodie jak w jakimś kiczowatym serialu. Po chwili był tylko chrzęst otwierania zamka w drzwiach.
-Katherine? A gdzie jest Noemi?
-Jest w domu. Przysłała mnie.
-To Noemi? Ach to ty mała, masz torbę?
-Mam Harry.
Podałam mu torbę pełną prochów i nie wiadomo czego jeszcze. Już miałam wychodzić gdy usłyszałam:
-Mała, wejdź.
-Po co?
-Żeby się w kotka i myszkę pobawić. Niby nie blondynka, a jednak.
-Nigdy nie byłam w to za dobra, przesuń się jak mam wejść?
Przepuścił mnie. Weszłam w głąb pokoju i usłyszałam śmiechy 4 innych osób. Prowadził mnie Louis, a Harry gdzieś zniknął. Siedzieli na kanapie z jakąś dziewczyną. Podeszłam do nich bliżej. To była Aria.
-Em... Kat... Co ty tutaj robisz?
-Przywiozłam torbę, która przyleciała z Noemi. A z tobą muszę jeszcze pogadać. Dwa tygodnie mnie unikasz.
-Nie unikam cię. Cały czas siedzę u chłopaków.
-To rzeczywiście mnie nie unikasz.
-Ach, mała zapomniałem się zapyta. Kiedy pogrzeb?- zapytał ze złośliwym uśmiechem Styles.
Moje pięści tylko czekały aż zetknął się z jego twarzą.
-Harry skończ- powiedział Liam.-Ona ma już dosyć i nie chce żebyście się wszyscy pozabijali.
-Wszystkie sprawy związane z pogrzebem załatwia twoja pracownica.
-Nie tylko pracownica.
-Jak to?
-Powiedzmy, że jest moją ulubienicą.
Już miałam rzucić się na bruneta gdy Louis mnie odciągnął.
-Nie warto.
Lekko się uspokoiłam.
-Więc... Gramy na Play Station?-zapytał Liam
-A w co?- odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
-Fifa 13. Grasz z nami?
-Pewnie.
-To dziewczyna ona nie da rady- powiedział z tym cholernym uśmiechem Harry.
-A żebyś się nie zdziwił. Przesuń się Niall.
-Proszę nie zaszkodzi.
-Tobie też nie.
-Zadziorna. Lubię takie.
Udawałam, że tego nie słyszałam, a blondyn zdążył się już podsunąć. Wzięłam pada i po chwili razem z Harrym graliśmy w Fife. Loczek zdecydowanie przegrywał. W ostatnie dwie minuty ,,kondycja,, chłopaka polepszyła się, ale nie na tyle żeby ze mną wygrać.
-Haha przegrałeś z dziewczyną i jak się czujesz ?
Teraz to ja mogłam nad nim górować.
-Zamknij się.
-Oojojjoj mały chłopczyk się zdenerwował? -śmiałam się szyderczo przykładając nacisk na mały.
-Zamknij się powiedziałem. To mój dom, więc wynoś się stąd!
Chwile się na niego patrzyłam, zresztą tak jak inni byłam zszokowana tą sytuacją. Po chwili chwyciłam moją torebkę i wyszłam, a właściwie wybiegłam. Co za dupek. Usłyszałam za plecami jakieś kroki. Momentalnie się odwróciłam.
-Co chcesz?
-Ojj Kat, on taki nie jest wróć tam.
-Nie zawsze traktuje mnie jak szmate? Aha. Nie będę nigdzie wracała, niech się wali.
-On taki jest nie przejmuj się.
-Nie będę dawała się poniżać Aria i ty dobrze o tym wiesz.
-Patrz, on tu biegnie.
-Nie mam ochoty z nim gadać. Zmywam się do domu.
-Kat no proszę, pogadaj z nim chociaż przez chwilę.
-Nie mam o czy z nim gadać. Nie mam ochoty go słuchać.
-Mała czekaj.
-Spierdalaj Styles.
-Oj czekaj mała.
-Przestań tak do mnie mówić. Nie jestem ,,mała,, mam imię. Brzmi ono Katherine, dla przyjaciół Kat. Ale ty nie jesteś moim przyjacielem.
-Ale mógłbym się postarać i nim zostać?




                               Czytasz=komentujesz

Witam was już w drugiej części :) Tam na górze pojawił się dodatek obserwowani. Zapraszam serdecznie do obserwowania mojego bloga :) Aaa i bym zapomniała, podawajcie swoje tt lub aski aby być informowanym o nowych częściach :)







strój 2
strój 1

środa, 19 lutego 2014

ONE

-(...) Aria poczekaj chwile,bo wydaje mi się, że coś na dole słyszałam - powiedziałam do mojej najlepszej przyjaciółki.
-Poczekaj, to pewnie tylko twoja mama.
-Ja jednak wole sprawdzić.
Weszłam na korytarz i usłyszałam czyjeś głosy:
-Louis podaj mi swój pistolet, zapomniałem swojego a muszę zrobić porządek z panią Fox.
-Harry ciszej Katherine może być w domu. 
Podeszłam do schodów i po cichu zeszłam na dół. Zauważyłam chłopaka w lokach trzymający pistolet przy głowie mojej mamy. Podeszłam do mojej torby i wyciągnęłam pistolet.
-Więc ostatnie słowo Megg?
-Może i moja mama nie ma ostatniego słowa, ale ja mam - powiedziałam celując w głowę Harrego, jednego z gangsterów w Londynie.
-O proszę, Katherine się zjawiła. Odłóż broń kotku, nie chce żeby mój kolega zrobił ci krzywdę.
Odwróciłam się a tam stał chłopak w blond włosach i przystawiał mi pistolet do skroni.
-To jak będzie laleczko? Odłożysz broń czy mamy też ciebie zastrzelić? - odezwał się loczek.
-Wal się.
-Niall, Louis wyprowadźcie ją, Zayn zabierz jej broń, a ty Liam zostań ze mną.
-Smaż się w piekle dupku.
-Widzę mała jest zadziorna. Albo wiecie co? Zostawcie ją, niech zobaczy jak jej matka zostaje zastrzelona.
-Jeśli to zrobisz to pożałujesz. 
-Nie boje się ciebie kruszynko. A i przypominasz mi taką dziewczynę na imprezie, jak ona miała na imię.. ach tak. Katherine Fox. Tak ładnie krzyczała moje imię.
-Zabije cię! - wyrwałam się z silnych dłoni dwóch chłopaków i rzuciłam się na niego.
-Widzę, że pragniesz jeszcze.
Zaczęłam go okładać pięściami gdy nagle ktoś znowu mnie odciągną. 
-Zostaw mnie!
-Nie warto Katherine. On i tak ją zabije.
-Nie mów mojego imienia. On nie może jej zabić, nie może - mój głos się załamał, w tej samej chwili zaczęłam płakać. Jeden z nich, Louis zaczął mnie przytulać i pocieszać.
-Będzie dobrze, nie martw się.
-Zostaw mnie.
W tym momencie usłyszałam strzał, odwróciłam się i zobaczyłam mame w kałuży krwi. Zaczęłam jeszcze bardziej płakać. 
-Nienawidzę cię Harry Stylesie i tego twojego gangu, zobaczysz zemszczę się. Ale oni już tego nie słyszeli. Wyszli. W tedy poprzysięgłam zemstę. Choć bym miała zginąć pomszczę moją mamę.

                                                 Czytasz=Komentujesz

Witam :) 
Dzisiaj coś krótszego, bo muszę się uczyć z przyrody ( niestety ) i nie mam co dalej napisać. Wena znikła tak szybko jak się pojawiła. Serdecznie zapraszam do podawania swoich tt lub asków aby być informowany o nowych postach. 

                            

wtorek, 18 lutego 2014

Prolog

Nie wiem jak długo mogę udawać, nie jestem taka za jaką mnie uważają. Jestem Katherine Fox. Moi rodzice rozwiedli się gdy miałam 4 lata, do tej pory mieszkałam z mamą dopóki on się nie pojawił. Jeden z największych dupków jakich widział świat. Oczywiście chciał coś od mojej mamy. Chciał mnie. Straciłam ją w mgnieniu oka. Zastrzelił ją. Nienawidzę go. Zrobiłabym wszystko żeby mu się odpłacić. I jest szansa, nawet duża. Oni wszyscy są groźni, ja też mogę taka być. A może nie potrafię? Nie poddam się. On musi mi zapłacić, zabije nie tylko jego, ale ich wszystkich. Jego najbliższych, tak to mnie usatysfakcjonuje. Plan już mam, teraz muszę go tylko zrealizować.

                             

                                      Czytasz = komentujesz

Więc mamy prolog a z boku jest zakładka zwiastun, jest świetny a robiła mi go Sylwia.  więc, kto chce być informowany o nowych częściach piszcie w kom swoje tt lub aski :)

szablon :)